na Chrzanowie

Fort Chrzanów na obrzeżach Bemowa jest mocno zaniedbany. Sporo jest tu za to zieleni i trochę murali. Niedaleko stąd ma się zakończyć bemowski odcinek drugiej linii metra – może jest to nadzieja na wyremonotwanie fortu?

Podobne forty otaczały całe miasto. Po stronie zachodniej były to dwa pierścienie fortów. Poniewać miały służyć celom militarnym – ewentualnej obronie miasta, nie można było budować w ich okolicy. Jednocześnie zwiększająca się liczba mieszkańców Warszawy, sprawiała, że nasze miasto stało się jednym z najgęściej zaludnionych w Europie. Wykorzystywano każdą wolną przestrzeń, a powstające domy czynszowe miały często wiele mieszkań, do których nie dochodziło światło dzienne ze względu na bliskość kolejnej oficyny lub sąsiadującego domu. Same mieszkania też często były zatłoczonone, szczególnie w biedniejszych robotniczych dzielnicach. Dziś w mieście jakim stała się Warszawa po wojnie – mieście bloków i wolnych przestrzeni między nimi, gdzie często wiatr urywa głowę, trudno uwierzyć, że te dawne miasto, z wąskimi ulicami i malowniczymi kamieniczkami, nie było zbyt przyjaznym miejscem. No, chyba, że mieszkało się w eleganckim i bogatym Śródmieściu.

A.

Helenów

Helenów to fantastyczne, przyjazne dzieciom miejsce zarządzane przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Położone w lesie, przy stawie, jest domem nie tylko dla dzieci, ale też dla koni, alpak, kóz, kur i nawet dla kangra. To wyjątkowe miejsce może służyć dzieciom dzięki dawnym właścicielom: Bronisławie i Kazimierzowi Dłuskim. Bronisława była starszą siostrą Marii Skłodowskiej Curii. Siostry jako młode dziewczyny marzące o studiach obmyśliły plan: Maria nie wiedząc jeszcze w jakim kierunku chce się rozwijać zatrudniła się jako guwernantka. Zarobione pieniądze przekazywała Bronisławie, która ukończyła w Paryżu medycynę. Potem role się odwróciły Bronisława pomogła Marii, midzy innymi goszcząc ją przez pierwszy okres jej studiów na Sorbonie.

Bronisława i Kazimierz mieli córkę Helenę, od której imienia nazwane została okolica. Helena była zdolną, zakochaną w górach kobieta, która zmarła w Chicago w 1920 w wyniku zatrucia gazem.

A.

uniwersalny problem Warszawy

Napisane przez Szanajcę w 1934 roku, a jakże aktualne, szczególnie w kontekście infrastruktury na nowych osiedlach: czasem nie ma dobrych dróg dojazdowych, czasem przedszkoli, szkół, obiektów sportowych czy przychodni.
„powstały i powstają nowe dzielnice miasta, osiedla, miasta-ogrody, – bez planu, bez zastanowienia- na to nie ani czasu, ani pieniędzy. Nerwowy pośpiech, wszystko jedno co, wszystko jedno jak i dla kogo, byle budować. Decyduje przypadek lub interes. Z dnia na dzień, gdzieś w szczerym polu, lesie lub ogrodzie zaczyna się zakładać fundamenty – coś nowego się buduje. Dlaczego tutaj, dlaczego nie 100 metrów w prawo lub lewo, a może o dwa kilometry dalej? ..nieopanowana tkanka rozrasta się z zawrotną szybkością, otaczając Warszawę siecią parcelek, placyków, uliczek. Każdy taki nowotwór ustala swoją egzystencję przz pobudowanie kilku lub kilkunastu domków i wywołanie setek drobnych hipotek i na tym zwykle się zatrzymuje. Żaden z nich nie doczekał się cakowitego wykończenia – mam wrażenie, że nieprędko się doczeka.”
Ciekawe kiedy Warszawa doczeka się planu zagospodarowania, wdług którego rozbudowujące się miasto będzie przyjaźniejsze, wygodniejsze i mniej chaotyczne.
Cytat zaczerpnęłam z książki Beaty Chomątowskiej „Lachert i Szanajca. Architekci awangardy”, której lekturę serdecznie polecamy.
A.

zmiany, zmiany, zmiany…

Zmiana jest sprawą naturalną, raz jest na lepsze, raz na gorsze. Czasem coś zmieni się na lepsze, a potem powróci do stanu poprzedniego lub jeszcze, jeszcze dawniejszego, i niefajnego. Wtedy nie wiadomo co powiedzieć. Taka właśnie zmiana nastąpiła w sercu Saskiej Kępy, przy skrzyżowaniu ulic Francuskiej i Obrońców przy pomniku Agnieszki Osieckiej. Kiedyś w sezonie pomnik tonął w kwiatach otaczających kawiarniany ogródek. Wpisywało się to w zwyczaje Agnieszki Osieckiej, która, najchętniej w nieistniejącej już kawiarni Sax, siadywała przy stoliku i na luźnych kartkach, czy serwetkach pisała. Dziś pomnik Agnieszki Osieckie stoi samotny i wygląda naprawdę smutno; pobliską kawiarnię zastąpił mały sieciowy sklepik z serii Express. No coż… Może znowu się zmieni, może na lepsze niż było… . Nie wrzucam nawet zdjęcia tego co teraz – może zdjęcie pomnika w kwiatach zaczaruje przyszłość.

saska kępa

A.

a może do Płocka

Dziś pogoda całkiem ładna, więc polecamy Wam wycieczkę do najbliższego Warszawie miasta stołecznego, Płocka. Płock był stolicą Polski w latach 1079-1138. Tutaj w bazylice pochowani są Władysław Herman i Bolesław Krzywousty. Bazylika, powstała w 1144 r. i była wtedy większa od katedr w Krakowie czy Gnieżnie. Wtedy też wykonano przepiękne drzwi do kościoła, słynne drzwi płockie, które w niewyjaśnionych okolicznościach trafiły do Nowogrodu Wielkiego, gdzie do dziś zdobią tamtejszy sobór. W Płocku możemy podziwiać ich kopię. Poza drzwiami wnętrze kościowła zachwyca przepięknymi polichromiami autorstwa Władysława Drapniewskiego. W 1900 roku przebudowę i remon świątyni zlecono warszawskiemu architektowi Stefanowi Szyllerowi. Koło katedry znajduje się opactwo z pozostałościami zamku, a spacerując po starej części miasta zobaczycie wiele ciekawych starych domów, w tym Muzeum secesji.
Dla dodatkowej zachęty dodamy, że najstarsze zabudowania Płocka wznoszą się na wysokiej wiślanej skarpie, a na Wiśle znajduje się ścieżka spacerowa, z której można podziwiać ten naprawdę wyjątkowo malowniczy widok.

A.

pamiątka w ogrodzie

Odwiedziliśmy ogród botaniczny w Alejach Ujazdowskich. Jak zawsze polecamy. Piękne stare czasem egzotyczne drzewa, kwiaty, stawik, ścieżki na skarpie, gdzie można poczuć się jak na górskim szlaku. Do tego wszystkiego dochodzi pamiątka po maju 1791 roku – wmurowany rok póżniej kamień węgielny pod budowę Świątyni Opatrzności w podzięce za uchwalenie konstytucji 3 maja.

A.

Brama do nieistniejącego mostu

Budynek stojący na Nowym Mieście, niedaleko ulicy Mostowej, to dawna brama do pierwszego stałego warszawskiego mostu na Wiśle wybudowanego w 1573 r. z inicjatywy króla Zygmunta Augusta.  Brama mostowa powstała później, w 1582 z fundacji siostry nieżyjącego już Zygmunta Augusta, Anny Jagiellonki.  Podstawową funkcją budynku, była ochrona drewnianego mostu przed pożarem. Udało się, most nie spłonął, ale niestety w 1603 r.  został zniszczony przez lodową krę. Od tego czasu Warszawa, aż do połowy XIX wieku nie będzie posiadać stałego mostu przez Wisłę, a budynek bramy mostowej zmieni swą funkcję. Będzie arsenałem, więzieniem, a nawet, od 1921 r. domem mieszkalnym dla pracowników Ministerstwa Rolnictwa. W czasie powstania budynek został zniszczony, a po wojnie odbudowany. Dziś mieści się tu Stołeczne Centrum Edukacji Kulturalnej Stara Prochownia.

A.